Ukraina członkiem NATO? Akcesja ma być krótsza
Trwa drugi dzień szczytu Sojuszu Północnoatlantyckiego w Wilnie. Głównymi tematami są akcesja Szwecji, a także wojna na Ukrainie, która jak zapewnił sekretarz generalny Jens Stoltenberg wejdzie do NATO.
Sojusznicy ustalili pakiet środków, by przyjąć Ukrainę do organizacji. Potwierdzamy, że Ukraina zostanie członkiem Sojuszu – mówił szef NATO.
Ścieżka akcesyjna ma być skrócona, bowiem z dwuetapowej stanie się jednoetapową, jednakże aby mogła się ona w ogóle rozpocząć, Kijów musi spełnić najważniejszy warunek – wygrać wojnę i odzyskać okupowane tereny.
Ponadto sojusznicy uzgodnili pakiet wsparcia dla Ukrainy składający się z trzech elementów:
- 1. Wieloletni program pomocy w przejściu z systemu postsowieckiego na ten spełniający standardy NATO. Może to oznaczać jeszcze więcej dostaw broni i szkolenia ukraińskich żołnierzy.
- 2. Ustanowienie rady NATO – Ukraina, czyli platformy do konsultacji i podejmowania decyzji. W tym aspekcie nasz wschodni sąsiad został właściwie zrównany z pozostałymi członkami sojuszu. (posiedzenie tego organu odbędzie się już dzisiaj )
- 3. Potwierdzenie, że Ukraina zostanie członkiem NATO i skrócenie jej ścieżki akcesyjnej.
Postanowienia te sprawiły, że członkostwo Ukrainy w NATO nie jest już w strefie domysłów i stało się całkiem realnym scenariuszem, a droga do niego wreszcie zaczęła się w pewien sposób krystalizować. Plan działania dotyczący członkostwa w sojuszu może nie jest do końca zadowalający, ale cieszyć powinien już sam fakt, że takowy w ogóle powstał.
Jednakże jak podkreślił Stoltenberg zaproszenie do NATO dla Ukrainy zostanie wysłane wtedy, gdy warunki zostaną spełnione. Prezydent Zelenski oczekiwał, iż takie zaproszenie otrzyma podczas trwającego obecnie szczytu. Ze strony sojuszu byłby to jednak ruch dość nieodpowiedzialny, bowiem formalne zaproszenie do członkostwa państwa, które de facto jest w stanie wojny mogłoby wywołać trudne do przewidzenia konsekwencje. Niemalże oczywistym jest, że posunięcie takie rozwścieczyłoby Kreml.
Nie wiadomo także jak Rosja zareaguje na wypracowane do tej pory ustalenia szczytu. Warto więc śledzić dalszy rozwój wypadków.
M. Huzarewicz