Setki złotych rocznie za jazdę samochodem spalinowym – czy podatek wejdzie w życie?

Od kilku miesięcy w Polsce trwa gorąca debata na temat wprowadzenia nowej opłaty za użytkowanie samochodów z silnikami spalinowymi. Pomysł ten zyskał na znaczeniu, gdy poprzedni rząd, dążąc do uzyskania środków unijnych z krajowego planu odbudowy, zgodził się na realizację tzw. kamieni milowych. Te priorytety unijne kładły duży nacisk na ochronę środowiska oraz wspieranie ekologicznego transportu.

W 2023 roku temat nowego podatku był wyjątkowo aktualny. Zgodnie z ówczesnymi propozycjami, właściciele samochodów z silnikami spalinowymi mieli co roku uiszczać opłatę w wysokości podstawowej wynoszącej 500 zł. Kwota ta miała być zróżnicowana w zależności od kilku czynników, takich jak wiek pojazdu, jego klasa ekologiczna czy wielkość. Celem tego podatku miało być zmniejszenie emisji spalin oraz zachęcenie do korzystania z bardziej ekologicznych środków transportu.
Po zmianie rządu, nowe władze rozpoczęły negocjacje z Unią Europejską w sprawie wycofania planowanego podatku. Rozmowy przyniosły wstępną zgodę Brukseli na rezygnację z nałożenia tej opłaty na samochody z silnikami spalinowymi. Nowy rząd podkreślił, że choć ochrona środowiska jest ważna, to konieczne jest znalezienie bardziej akceptowalnych dla społeczeństwa metod jej realizacji.
W miejsce planowanego podatku, rozważane jest wprowadzenie systemu bonusów za zakup samochodów elektrycznych. Nowy system miałby polegać na przeznaczeniu znacznej części środków z Krajowego Planu Odbudowy na dopłaty do zakupu pojazdów elektrycznych. Taki mechanizm miałby na celu promowanie ekologicznych środków transportu bez obciążania obywateli dodatkowymi opłatami.
Pomysł wprowadzenia rocznej opłaty za użytkowanie samochodów spalinowych wzbudził wiele kontrowersji i podzielił społeczeństwo. Nowy rząd, dążąc do bardziej akceptowalnych rozwiązań, skierował swoje działania w stronę promowania samochodów elektrycznych poprzez system bonusów.
Marcel Wilk