Kupił nowy samochód, dzień później doszło do pożaru

Wczoraj nowy samochód zawitał do Lubania, a jego właściciel zdążył już odbyć nim swoją pierwszą podróż do pracy. Niestety, choć auto miało dopiero rozpocząć swoją służbę, szybko dało o sobie znać w nieprzewidywalny sposób. Około godziny 14:00, kiedy właściciel powrócił do domu i zaparkował pojazd na ul. Dąbrowskiego, sytuacja nagle się skomplikowała. Krótko po wyjściu z samochodu, gdy chciał zabrać z niego dokumenty, zauważył coś, co każdy kierowca uważa za najgorszy koszmar – dym wydobywający się spod deski rozdzielczej.
Nie czekając ani chwili, właściciel chwycił za gaśnicę, która na szczęście znajdowała się w jego zasięgu. Dzięki natychmiastowej reakcji oraz szybkiej interwencji lokalnej straży pożarnej udało się zapobiec całkowitemu spaleniu samochodu. Mimo to, pożar i tak wyrządził poważne szkody – wnętrze, zwłaszcza kokpit, zostało znacząco uszkodzone, a auto straciło zdolność do jazdy.
Strażacy, którzy zjawili się na miejscu, potwierdzili przypuszczenia właściciela – najprawdopodobniej doszło do zwarcia instalacji elektrycznej. Wszystko wskazuje na to, że przyczyną zapłonu była wada ukryta, która pozostała niewykryta aż do tego pechowego dnia. Niestety, takie sytuacje zdarzają się nawet w nowoczesnych pojazdach, gdzie elektryka i elektronika odgrywają kluczową rolę, a ukryte wady mogą dać o sobie znać nawet po przejechaniu krótkiego dystansu.
Choć sytuacja była dramatyczna, a szkody znaczne, szybka reakcja właściciela i strażaków pozwoliła uniknąć jeszcze większych strat. Dla wszystkich kierowców zdarzenie to może być przypomnieniem, jak ważne jest posiadanie gaśnicy w samochodzie oraz znajomość podstawowych zasad reagowania na awarie i sytuacje kryzysowe.
Marcel Wilk