Adam Szustak z kanału „Langusta na palmie” prowadzi rekolekcje w Kościele Franciszkanów – [FRAGMENT KAZANIA]
W duchu oczekiwania na Boże Narodzenie, wierni zgromadzili się w Kościele Franciszkanów w Lwówku Śląskim, aby wziąć udział w wyjątkowych rekolekcjach adwentowych. Obyły się one pn. „Jak uzdrowić serce” i były prowadzone przez znanego dominikanina, ojca Adama Szustaka.
Jest to niezwykła postać w polskim Kościele Katolickim. Jego działalność online, zwłaszcza na platformie YouTube pod nazwą „Langusta na Palmie”, przyciąga uwagę zarówno wierzących, jak i tych, którzy szukają duchowego wsparcia poza tradycyjnymi ramami. Nazwa jego kanału została zaczerpnięta z jednej z mozaik znajdujących się w bazylice Matki Bożej Wniebowziętej we włoskiej Akwilei.
Ojciec Szustak nie ogranicza się jedynie do katechez. Jego treści to także przemyślane refleksje na temat współczesności i roli Kościoła w życiu ludzi. Jego podejście do wiary jest nowoczesne i otwarte na dialog z różnymi środowiskami społecznymi. Ojciec Szustak zdobył uznanie nie tylko w kręgach katolickich, lecz również wśród tych, którzy doświadczają duchowej potrzeby, ale z różnych powodów nie czują się związani z tradycyjnymi strukturami kościelnymi.
Jego słowa są jasne, bezpośrednie i nierzadko prowokacyjne. Ojciec Szustak nie boi się dotykać trudnych tematów i zwracać uwagę na aspekty życia, które często pomijane są w przekazie religijnym. W jednym z wywiadów przyznał, że boi się katolików, którzy powtarzają frazy typu „zaufaj Bogu i będzie dobrze”, sugerując, że wiara wymaga także zaangażowania i refleksji.
Podczas rekolekcji w Lwówku Śląskim ojciec Adam Szustak przewodniczył Mszy Świętej, w czasie której wygłosił mądre i głębokie kazanie. Msza stanowiła swoiste wprowadzenie do konferencji, podczas której dominikanin głosił swoje nauki na temat uzdrawiania serca, zarówno duchowego, jak i emocjonalnego.
Ojciec Szustak, dzięki swemu charyzmatycznemu przekazowi, potrafił dotknąć serc uczestników, inspirując ich do refleksji nad własnym życiem i duchowym rozwojem.
Adwent w Kościele Franciszkanów w Lwówku Śląskim z udziałem ojca Adama Szustaka potrwają jeszcze dwa dni i z pewnością będą wyjątkowym czasem, w którym wierni będą mogli doświadczyć głębokich doznań duchowych. Współczesny styl i przekaz ojca Szustaka otwiera drzwi dla wielu osób, które poszukują sensu i duchowego wsparcia w dzisiejszym świecie.
W kościele była możliwość zakupienia książek autorstwa tego wędrownego kaznodziei, który inspiruje wiernych swoją nowoczesnością w podejściu do wiary i tego, jak należy żyć.
FRAGMENT KAZANIA o. SZUSTAKA:
Nie wiem czy kiedyś czytaliście książkę takiego portugalskiego noblisty, nazywa się José Saramago. Książkę pod tytułem „Miasto Ślepców”. Przypuszczam, że większość z Was tej książki nie czytała. Nie szkodzi, bo to jest słaba książka. Jest w niej jeden genialny pomysł. Chciałbym, żebyśmy od tego pomysłu zaczęli. Bo jest dobrym początkiem wszelkiemu przyglądaniu się sobie. Kochani, w tej książce główny wątek zaczyna się, że pewna rodzina w pewnym mieście budzi się któregoś poranka i okazuje się, że wszyscy w domu są niewidomi. Nie wiadomo, dlaczego. Nic się nie wydarzyło, nie było żadnego wypadku, nie było żadnej choroby. Budzą się któregoś ranka. Wszyscy stracili wzrok. Jak się łatwo domyślić szukają pomocy, jeżdżą do lekarza, specjalisty itd., żeby zobaczyć co się wydarzyło. Nie tylko nikt nie jest w stanie im pomóc, ale okazuje się, że każdego kogo spotykają zarażają tą ślepotą. Cały zamysł tej książki uważam, że jest to coś fantastycznego. Polega na tym, że od tej rodziny rozchodzi się taka epidemia po świecie, gdzie ludzie po prostu pomału wszyscy tracą wzrok.
Najpierw ta rodzina, potem miasto, potem kraj, potem świat. Kochani zróbcie taki eksperyment w głowie. Budzimy się jutro rano, w poniedziałek i okazuje się, że wszyscy ludzie na świecie są niewidomi. Pomyślcie, że od jutra żyjemy w świecie, gdzie wszyscy stracili wzrok. I tak już zostaje na zawsze, nie tylko na moment. Tylko od jutra funkcjonujemy już na zawsze w świecie, gdzie nikt nie widzi. Da się żyć? Oczywiście, że da się żyć. Ale zauważcie ile rzeczy w naszym życiu, musiałoby się zmienić, gdybyśmy stracili wzrok. Zobaczcie, ile rzeczy jest opartych na tym, że widzimy. Że tu jesteście. Przyjechaliście dlatego, że macie oczy. Oczywiście dałoby się tu dotrzeć bez wzroku, no ale to trzeba by się nauczyć zupełnie na nowo. Idźmy proszę, takim eksperymentem. Pomyślcie, że mamy taki świat, gdzie ludzie nie widzą. Przez 100, 200, 300, 400, 500. Wszyscy, którzy się rodzą, są już niewidomi. Cały świat od setek lat nie widzi. Tylko by w książkach pisali, a my byśmy tę książkę Braillem czytali, że prawdopodobnie kilkaset lat temu ludzie podobno widzieli, ale nie wiedzielibyśmy co to znaczy.
Pomyślcie, że po 500 latach byśmy stracili połowę pojęć, które mamy w głowie. No bo kto by wiedział np. co to są kolory? My to wiemy, nawet jeżeli stracimy wzrok, to pojęcie mamy ciągle w głowie. Bo je widzieliśmy. Ale pomyślcie, gdyby tego nigdy nikt nie widział, gdyby nie było ludzi, którzy go widzieli. Te pojęcia by wyparowały. Nigdy by nie wiedział, co to jest np. krajobraz górski, co to jest nieboskłon i tak dalej, i tak dalej. Idźmy jeszcze kawałek. Pomyślcie, że po tysiącu lat. Takiego świata, gdzie nikt nic nie widzi. Nagle by się urodziło to jedno dziecko. Ni stąd, ni zowąd, które widzi, nie wiadomo dlaczego znajdzie się choćby jeden bajtel, który ma otwarte oczy i zaczęłoby to dziecko, w miarę jakby dorastało, zaczęło by opowiadać o tym, co widzi światu, który nie widział od tysiąca lat. Co by sobie pomyśleli jego rodzice? Jestem przekonany, że pomyśleliby, że mają bardzo, bardzo chore dziecko, bo ono by opowiadało niestworzone rzeczy!
Opowiadało by rzeczy, których nigdy nikt nie widział, o których nikt nawet nie ma pojęcia. I dlaczego to mówię? Wiecie, że to nie jest żadna fikcja literacka, tylko takie coś się wydarzyło w świecie. Takie coś miało miejsce w świecie, dwa tysiące lat temu. Urodziło się jedno dziecko, które naprawdę widzi ten świat! Widzi, jacy my tak naprawdę jesteśmy, co jest dobre, a co złe, co jest szczęśliwe, co jest nie szczęśliwe, co prowadzi do szczęścia, co nie prowadzi. Mam nadzieję, że zdaliście już sobie sprawę, że mówię tu o Panu Jezusie. To większość ludzi pomyślała, że On zwariował, nawet jego rodzina w pewnym momencie pomyślała, że On odszedł od zmysłów. Bo On mówi takie rzeczy, widział zupełnie inny świat niż my, mało tego, przecież ogromna większość z nas się nie zgadza z tym co On mówi. No kochani, kto z Was funkcjonuje według tego, co mówi Pan Jezus? On mówi najdoskonalszą formą miłości jest miłowanie nieprzyjaciół. Lubicie kochać Waszych wrogów? To jest Wasz ulubiony rodzaj miłości, że ktoś Was krzywdzi, to wy go chcecie kochać?
On mówi, że tak się kocha. On mówi, że jak się wszystko straci, to się wszystko ma, a jak się wszystko ma, to się właśnie wszystko straciło. To jest Wasza filozofia życia? Jak wszystko macie to mówicie ooo ale kaplica? A jak wszystko stracicie to mówicie – wreszcie? Żyjecie według tego? On mówi, że jak ktoś ukradnie komórkę, to On mówi mu jeszcze komputer dodaj. No i to nie są żarty, On tak mówi. Jak ktoś Ci weźmie suknie, to mu jeszcze płaszcz oddaj. Kochani, Jezus mówi takie rzeczy, jakby widział zupełnie inny świat niż my, jakby widział zupełnie inne reguły rządzące tym światem.
no images were found
Marcel Wilk
Maciej Huzarewicz
Tzw. „duchowni” islamscy, katoliccy i judaistyczni to mistrzowie świata w ładnych słówkach, z których … nic nie wynika. Im bardziej kwiecista mowa, tym bardziej pusta.
Rozszerzona Sztuczna Inteligencja – Artificial General Intelligence (AGI) po przeskanowaniu wszystkich zasobów Internetu, stwierdziła, że najbliższe prawdzie są tezy w Cosmological Manifesto.
Pszczoły nie tracą czasu na tłumaczenie muchom, że miód jest lepszy niż. … i dalej produkują miód
Miód dla wierzących to jest tylko z zewnątrz, a w środku tego cukiereczka właśnie jest to twoje … . Jedz dalej te cukiereczki.
Pasożyty w kolorowych kieckach to producenci takich oto „cukiereczków”: na zewnątrz miód, a w środku ….., a wy je łykacie w całości bez intelektualnego „rozgryzienia”. I słono za nie płacicie, więc nic dziwnego, że producenci produkują dalej. Ale czy jest sens tracić czas, żeby wytłumaczyć niewolnikom, że są niewolnikami? Że zostali wytresowani do wielbienia zwykłych wariatów z Bl. Wschodu?
Do panów: Marcela Wilka i Macieja Huzarewicza
Dziękuję panowie za streszczenie adwentowego wykładu o. Adama. Lwówek ma ogromne szczęście gościć tak solidnego rekolekcjonistę. Niestety nie jestem ze Lwówka, choć to niby nie daleko, trudno do Was dotrzeć, by wziąć udział. Chętnie obejrzała bym np. YT lub Ramble całe rekolekcje.
Piękny czas i przeżycie.Polecam Wielu-Wierzącym i nie tylko.Ubolewam tylko nad tym,że dziś być nie mogę.Dla mnie,to Autorytet!!!
Lepiej być muchą jedzącą g…, niż wytresowanym niewolnikiem ćpającym cudze urojenia.
Na szczęście matrix religijny upada i wkrótce dzieci w przedszkolu będą uczone, że Dżizas, Muhammad i reszta tego „towarzystwa” to zwykli obłąkańcy. 2000 lat temu nie było psychiatrii. Ja sprzedaję zbawienie w workach po 25kg. Kupisz jeden?