Badania techniczne pojazdu po nowemu. Diagności: “To się nie uda”

Rząd tym razem postanawia wywrzeć nacisk na stacje diagnostyczne. Mają pojawić się zmiany, które wyeliminują z polskich dróg zagrażające bezpieczeństwu pojazdy. Zdaniem diagnostów ten sposób budzi mnóstwo wątpliwości.
Prace nad nowymi narzędziami poprawiającymi bezpieczeństwo na drogach trwały bardzo długo, a podczas nich pojawiały się kolejne pomysły. Proponowano aby m.in. diagnosta sprawdzający pojazd robił zdjęcia samochodu. Miało być to kilka fotografii, w których skład wchodziło by np. zdjęcie deski rozdzielczej. Wszystko to byłoby przechowywane przez kilka lat.

Całkiem niedawno, bo 26 lipca poznaliśmy rozwiązania, które mają wejść w życie 1 stycznia 2023.
Dążymy do stworzenia spójnego systemu nadzoru nad badaniami technicznymi pojazdów oraz działalnością stacji kontroli pojazdów, który ma zapewnić wysoki poziom badań technicznych i poprawę bezpieczeństwa ruchu drogowego. Nowe rozwiązania umożliwią sprawne reagowanie, eliminowanie i zapobieganie nieprawidłowościom związanym z przeprowadzaniem badań technicznych pojazdów. Zmiany dostosowują polskie prawo w tym zakresie do przepisów UE – mówi minister infrastruktury Andrzej Adamczyk.
Ministerstwo Infrastruktury wylicza te zmiany:
- Wprowadzony zostanie organ nadzoru nad prawidłowością przeprowadzania badań technicznych, umieszczania cech identyfikacyjnych oraz dokonywania innych czynności diagnosty związanych z dopuszczeniem pojazdu do ruchu.
- Nadzór powierzony zostanie Dyrektorowi Transportowego Dozoru Technicznego. Natomiast starosta będzie nadal organem nadzoru nad przedsiębiorcami prowadzącymi stacje kontroli pojazdów.
- Stworzony zostanie nowy system egzaminowania i szkolenia dla kandydatów na diagnostów i diagnostów.
- Zostanie utworzony Krajowy Punkt Kontaktowy do spraw Badań Technicznych odpowiedzialny za wymianę informacji z krajowymi punktami kontaktowymi innych państw członkowskich Unii Europejskiej oraz z Komisją Europejską.
Problemem jest jednak to, że zdaniem wielu diagnostów nowe zasady są trudne do zrealizowania. Ministerstwo ma w swoich planach, aby diagności sprawdzali system eCall – to narządzie, które podczas wypadku automatycznie informuje służby ratownicze o położeniu pojazdu, przekazuje także informacje o uruchomionych poduszkach powietrznych oraz liczbie osób podróżujących rozbitym samochodem.
Zdaniem diagnostów sprawdzenie działania eCall w trakcie obowiązkowego badania technicznego na SKP jest niemożliwe do realizacji z uwagi na brak sprzętu i oprogramowania. – Stacja kontroli pojazdów nie dysponuje urządzeniami do weryfikacji tej kwestii. W przypadku użycia interfejsu elektronicznego (nie określono jakiego), konieczne jest użycie oprogramowania, które obsługuje pojazdy danej marki, które nie są dostępne dla stacji – uzasadnia PISKP i rekomenduje usunięcie z rozporządzenia całego punktu dotyczącego eCall. – czytamy w serwisie dziennik.pl
Gdyby tego było mało to wraz z tym rozporządzeniem diagnosta podczas badania ma sprawdzić “inne wyposażenie specjalne”. Pod tym pojęciem zebrano m.in. instalację kuchenną, toalety czy urządzenia audiowizualne (np. w autobusach czy kamperach).
Diagnosta nie ma wiedzy, ani możliwości technicznych umożliwiających weryfikację instalacji do przygotowywania posiłków, instalacji sanitarnych, innych urządzeń jak np. systemy audiowizualne. Ustawodawca nie stworzył w tym zakresie norm ani przepisów określających warunki techniczne, do których mógłby się odnosić diagnosta przy badaniu technicznym – trafnie podsumowuje Polska Izba Stacji Kontroli Pojazdów.