Niepokojące doniesienia z Lwówka: Pracownicy zmuszani do przybycia do pracy mimo uszkodzonych mostów?

Do naszej redakcji napływają niepokojące informacje dotyczące jednego z zakładów pracy mającego swoją siedzibę w Lwówku Śląskim. Według relacji, pracodawca wymuszał na swoich pracownikach obowiązek stawienia się w pracy, bez względu na sytuację związaną z zamknięciem mostów prowadzących w kierunku Płakowic.

Przypomnijmy, że wczoraj, 16 września, w godzinach porannych mosty te zostały zamknięte dla ruchu zmotoryzowanego, co miało związek z ich złym stanem technicznym. Przemieszczać się mogli tam jedynie piesi. Wieczorem sytuacja jeszcze się pogorszyła – na moście przy Kanale Ulgi zapadł się chodnik na całej szerokości. Przez powstałą dziurę widać przelewającą się wodę, co potwierdza wysoki poziom zagrożenia podczas poruszania się tą konstrukcją.

Tymczasem niektórzy pracownicy otrzymali informację, że mimo zamkniętych mostów, mają pojawić się w pracy.
„Dostali wiadomość, że mają przejść przez most i bus ich zabierze z drugiej strony. Masakra, wiele to świadczy o zakładzie” – pisze poirytowana kobieta na jednym z lokalnych portali społecznościowych.
Sprawa wywołała lawinę komentarzy, z których większość podzielała oburzenie.
„Nie od dziś wiadomo, że to kołchoz jakich mało, gdzie nie bardzo liczy się zdrowie, bezpieczeństwo człowieka” – dodaje jeden z użytkowników Facebooka.
Niektórzy wprost zwracali uwagę na przepisy prawa pracy, które w takich sytuacjach powinny chronić pracowników.
„Prawo przewiduje ochronę pracownika w takich sytuacjach, również pracodawca nie może nikogo zwolnić w takich okolicznościach. Nazywa się to siłą wyższą 🙂 warto zainteresować się prawem pracy lub zadzwonić do PIP-u, jeżeli pracodawca będzie protestował” – czytamy w komentarzu jednej z użytkowniczek.
W związku z tą sytuacją, skontaktowaliśmy się z osobą, która posiada więcej informacji w tej sprawie. Jej członek rodziny został wezwany do pracy, jak gdyby problem z mostami nie istniał.
„Moja rodzina dostała taką informację około 19:00 – 20:00 (przyp. red. 16 września), że jutro normalnie mają iść do pracy, że zbiórka będzie o 5:15 i mają przejść przez most, gdzie ich odbiorą busem czy autobusem i zawiozą do pracy” – relacjonuje nasz rozmówca. „Dla mnie to chore, nie dbają ani trochę o ludzi pracujących tam” – dodaje.
Ze względu na brak potwierdzenia oficjalnych informacji, na razie nie publikujemy nazwy zakładu, którego dotyczy problem.
Należy również podkreślić, że w związku z trudnymi warunkami pogodowymi i pogarszającym się stanem infrastruktury, ogłoszono w regionie stan klęski żywiołowej. Oznacza to, że wprowadzono dodatkowe obostrzenia, w tym zakaz przebywania w niebezpiecznych miejscach, którym niewątpliwie może być most na Kanale Ulgi. Nakazy te mają na celu ochronę mieszkańców przed skutkami dalszych uszkodzeń infrastruktury i zagrożeniem powodziowym. Most, na którym zapadł się chodnik, jednoznacznie może kwalifikować się do strefy niebezpiecznej, gdzie przebywanie jest zabronione.
Cała sytuacja budzi jednak poważne obawy o bezpieczeństwo pracowników, którzy zmuszeni są do ryzykowania zdrowia, aby dotrzeć na swoje stanowiska pracy. Apelujemy do odpowiednich instytucji o pilne zbadanie tej sprawy oraz podjęcie kroków mających na celu zapewnienie pracownikom odpowiedniej ochrony.
Marcel Wilk
Z uwagi na dużą kłótnię w komentarzach, rzucanie nazwiskami, etc. Podjęliśmy decyzję o wyłączeniu komentarzy.