Interwencja Polsatu we Wleniu – jak sąsiedzki spór pogłębili urzędnicy?
We Wleniu na Dolnym Śląsku doszło do pogłębienia sąsiedzkiego sporu, którego przyczyną są dwie mapy geodezyjne wydane przez tamtejsze starostwo. Na jednej z nich wynika, że 72-letni Stanisław Sikora ma swój dom w granicach swojej działki, natomiast na drugiej, że został on postawiony na terenie jego sąsiada, Kazimierza T. Obie mapy zostały wydane w tym samym roku, co tylko pogłębia konflikt między sąsiadami.
Sikorowie i T. od dwudziestu lat są skonfliktowani. Kazimierz T. twierdzi, że Sikorowie regularnie go atakują, natomiast Stanisław Sikora narzeka na sąsiedztwo. Obie strony ani myślą o zgodzie, co tylko pogarsza sytuację.
Na początku był w porządku. Ja jako budowlaniec mu pomagałem, ale jak go tak dłużej zaczęliśmy poznawać, to wychodziło, że nie jest taki, jak powinien być. Później np. od biedaków wyzywał. A jak przyszedł na naszą posesję, to agresywny był. Do bicia chciał – mówi reporterom Polsatu, Stanisław Sikora.
Kazimierz T. zaczął montować kamery skierowane w stronę Sikorów, twierdząc, że ich okradają. Małgorzata Sikora, żona Pana Stanisława uważa, że T. „umila” im życie muzyką, puszczając ją zbyt głośno rano i pod wieczór.
Kazimierz T. z kolei twierdzi, że Sikorowie rzucają po dachu i oknach, żeby mu zakłócić sen. On sam przekonuje, że puszcza muzykę, ale tylko w granicach dozwolonego poziomu głośności. Oraz oskarża Sikorów o wpuszczanie kota, który dusi gołębie. T. mówi, że jego ptaki kosztują od 1000 do 2000 złotych.
W ubiegłym roku spór między sąsiadami przybrał na sile, kiedy okazało się, że część budynków Kazimierza T. stoi na działce Sikorów. Potwierdza to jedna z urzędniczych map. Sprawa trafiła do sądu, w którym pan Stanisław chce odzyskać swój teren, natomiast Kazimierz T. nie zgadza się z roszczeniami sąsiadów i przedstawia swoją mapę, na której granica obu działek jest w korzystnym dla niego miejscu.
– Staraliśmy się o kredyt i pani z banku stwierdziła, że gołębniki sąsiada są na naszej posesji, co wyklucza przyznanie nam kredytu. Budujemy więc własnymi środkami – opowiada Danuta Bocheńska, reporterom Interwencji córka pana Stanisława.
– Mamy tutaj kuriozalną sytuację: dwie mapy, dwa oficjalne dokumenty urzędowe. Obie mapy są datowane na rok 2022. Trzeba zaznaczyć, że w przypadku gdyby doszło do omyłki lub prostowania obu map, powinna zostać wszczęta procedura i o niej powinny być poinformowane strony – dodaje Ernest Ziemianowicz, pełnomocnik państwa Sikorów.
Sprawę dwóch różnych map postanowiła wyjaśnić ekipa z Polsatu w starostwie powiatowym w Lwówku Śląskim. Urzędnicy przyznali się do błędu, jednakże nierozwiązło to problemu. Teraz od decyzji sądu będzie zależeć, która mapa zostanie uznana jako obowiązująca.
– Na naszej mapie jest błąd, który powstał w roku 2014, kiedy była zmiana nośnika informacji i do 2022 roku taki błędny stan był na tej mapie – mówi Anna Demusz, geodeta powiatowy w Lwówku Śląskim i dodaje, że prawidłową mapą, jest ta która powstała cztery miesiące później.
Nie było żadnej procedury dotyczącej sprostowania błędu w tej mapce. O takiej procedurze powinny być poinformowane wszystkie strony zainteresowane – nadmienia pełnomocnik rodziny, Ernest Ziemianowicz.
Państwo Sikorowie liczą na to, że uda wyjaśnić się rozbieżności w mapach geodezyjnych.
Źródło: Polsat Interwencja